Rozprawa o meblach
Za czasów młodości naszych prababć i babć meble w domach były robione przez sąsiadów lub co bardziej zaradnych domowników. Meble pełniły rolę użytkową, a zdobienia drzwiczek czy ścianek przednich to fanaberia, której oddawali się bogaci lub uzdolnione artystycznie gospodynie. Już sto lat temu istniała potrzeba posiadania mebli ładnych i użytkowych zarazem. Gotowe meble kupowały rodziny zamożne, ale też ich wymagania były bardzo wygórowane. Drewno musiało być grube i przyozdobione odpowiednimi rzeźbieniami, nad którym artyści pracowali nieraz długie miesiące. Taki mebel stanowił później wartość samą w sobie, przekazywaną w posagu kolejnym córkom z rodu. Wraz z upływem lat, sytuacja na rynku meblarskim znacząco się zmieniła. Do produkcji seryjnej weszły meblościanki, a ich cena była przystępna dla przeciętnej rodziny. Dwadzieścia lat temu pojęcie meble do salonu wzbudzało nutkę niezrozumienia, ponieważ wtedy były pokoje. Salon to duży pokój, w którym można było posadzić gościa, zaprezentować swoje zdobycze. W dużym pokoju było miejsce na ozdoby typu wazony kryształowe, rodowe zdjęcia na ścianie i tym podobne przedmioty określające status majątkowy. Duży pokój to pojęcie mocno umowne, ponieważ na wielu osiedlach mieszkania miały 40-50 metrów kwadratowych, na które składała się kuchnia, łazienka (często bez okien!), przedpokoik, pokoik mały i pokój główny, w którym toczyło się życie. W obliczu takiego metrażu określenie dużego pokoju salonem byłoby mocnym nadużyciem. Salony pojawiają się od kilkunastu lat w domach budowanych na kredyt. Dobrze sytuowani ludzie mogą sobie pozwolić na kredyt hipoteczny, za który w rok można postawić naprawdę okazały dom. Oczywiście wraz z utratą pracy czy pensji pojawia się na horyzoncie windykacja i utrata domu, ale nie wszyscy muszą patrzeć tak pesymistycznie na świat.
Dodaj komentarz